Materiał udostępniony za zgodą Autora Moje Dni z Żołnierzami Wyklętymi. Dziękujemy!
Dzień DCCI (701): Ppor. Leszek Kazimierz Biały „Jakub” , „Radius” , „Herbert”
Nasz Bohater urodził się 18.01.1919 roku w Sewerynówku na Podolu. Był synem Anny z domu Lachowicz i Ludwika. Mama nie pracowała zawodowo. Ojciec był księgowym i pracował jako urzędnik bankowy. Rodzice działali w stowarzyszeniach patriotycznych i katolickich. Leszek miał trzy siostry, starsze od niego.
Po odzyskaniu niepodległości Sewerynówek znalazł się po stronie sowieckiej. W związku z tym rodzice przeprowadzili się w 1920 roku do Łodzi, a już dwa lata później do Bydgoszczy i początkowo zamieszkali na ulicy Dworcowej. Następnie wybudowali swój własny dom przy ulicy Sielanka I.
Leszek zdobył bardzo dobre wykształcenie. Po ukończeniu szkoły powszechnej, ukończył Miejskie Gimnazjum Męskie im. Mikołaja Kopernika przy ul. Kopernika, gdzie w 1936 zdał maturę. Ukończył kierunek matematyczno-przyrodniczy. Wtedy wyruszył na studia elektrotechniczne na Wydziale Mechanicznym Politechniki Lwowskiej. Niestety wojna przerwała studia.
Leszek musiał się ukrywać, gdyż Niemcy w Bydgoszczy często brali młodych na zakładników lub wywozili na przymusowe roboty do Niemiec. Warto poczytać o „bydgoskiej krwawej niedzieli”. Niemieckie represje dosięgły także rodzinę Białych. Wiosną 1940 wysiedlili ich z własnego domu. Wtedy rodzina zamieszkała przy ulicy Garbary 19. Leszek rozpoczął przymusową pracę jako elektromonter w przedsiębiorstwie H.Bromm&Comp. Firma była związana z ze słynnymi zakładami Dynamit-Nobel Aktion Geselischaft w Łęgnowie (obecnie dzielnica Bydgoszczy) – w skrócie DAG.
To tu Leszek włączył się do konspiracji przy zakładowej specjalnej grupie dywersyjno-sabotażowej o kryptonimie „Brahnau” pod komendą Okręgu Pomorze ZWZ. W 1942 roku został formalnie zaprzysiężony do AK. Przyjął pseudonim „Jakub” (później używał też „Radius” , „Herbert”).
Grupa prowadziła różne akcje sabotażowe, głównie wadliwie wykonywano instalacje elektryczne, przez co dochodziło do uszkodzeń różnych urządzeń. „Jakub” był dwa razy przesłuchiwany przez Gestapo, jednak nie udowodniono mu żadnej działalności. Największą akcją w zakładach DAG było wysadzenie w powietrze mieszalni trotylu (kryptonim „Krem”). Wybuch nastąpił przez wadliwie zamontowaną instalację elektryczną.
Z czasem w DAG prowadzono także działania wywiadowcze, w których Leszek miał znaczący udział, gdyż miał dostęp do biurowców firmy. Założył też komórkę legalizacyjną, która zajmowała się m.in. podrabianiem dokumentów dla członków AK. Zaczął także werbować nowych członków. Pomagał w znalezieniu nowych kwater dla zdekonspirowanych żołnierzy. Dostarczał żywność i inne potrzebne rzeczy. W mieszkaniu Białych przy ul. Garbary 19 odbywały się różne konspiracyjne spotkania na wysokim szczeblu AK. Na podstawie audycji z nielegalnego radia sporządzał razem z ojcem i innymi kolegami biuletyny. Zresztą cała rodzina, z córkami włącznie, zaangażowała się w konspirację.
Tak szeroka działalność Leszka doprowadziła do tego, że został szefem Wydziału V (łączność) Inspektoratu Bydgoszcz AK, a następnie szefem łączności w Podokręgu Północno-Zachodnim Pomorze AK, a po śmierci szefa, kpt. Henryka Gruetzmachera, został szefem łączności na całym Okręgu Pomorze AK. Dosłużył się także stopnia podporucznika i Srebrnego Krzyża z Mieczami oraz Krzyża Walecznych. Jako szef łączności m.in. tworzył sieci kurierów, utrzymywał kontakty z poszczególnymi strukturami Polskiego Państwa Podziemnego.
Odegrał bardzo ważną rolę w kontaktach pomiędzy komendą okręgu AK, a zgrupowaniem AK „Jedliny”, stacjonującym w Borach Tucholskich. Dostarczał im wszystkie potrzebne rzeczy od żywności, poprzez broń, do potrzebnej pomocy lekarskiej. Często z kolegą Krzyżanowskim sami prowadzili transport. Przerzucał też do oddziału nowych, chętnych do służby żołnierzy.
Pomagał także jeńcom wojennym z różnych państw m.in. Brytyjczykom, czy Francuzom.
„Jakub” miał tez bardzo dobre kontakty z Szarymi Szeregami. Wyznaczał im różne zadania.
Pod koniec stycznia 1945 roku w Bydgoszczy zaczęła się nowa rzeczywistość – rzeczywistość sowiecka. Leszek chciał wrócić do normalnego życia, chciał przede wszystkim dokończyć studia. Zaczął pracę w radiowęźle miejskim. Prawdopodobnie razem z kolegami z AK próbowali tworzyć nową konspirację, ale już 27.02.1945 do mieszkania Białych wkroczyli UB-owcy i aresztowali Leszka, jak też drugiego konspiratora z AK o pseudonimie „Bolesław” (do dziś nie ustalono, kto nim był)
Wszelkie informacje na temat działalności Leszka otrzymali już prawdopodobnie Sowieci z NKWD i Smiersza, którzy rozbroili oddział „Jedliny”, z którymi początkowo współpracowali przeciw Niemcom. Większość partyzantów wysłali do łagrów. Informacje uzyskane podczas przesłuchań żołnierzy z oddziału „Jedliny” doprowadziły do rozpracowania bydgoskich AK-owców. W ten sposób aresztowano „Jakuba”. Zostali przewiezieni do siedziby WUBP przy ul. Markwarta 4 (obecnie 2a)
Ci, którzy interesują się tematyką Żołnierzy Wyklętych, doskonale wiedzą, jakie metody śledcze były stosowane wobec „Jakuba” i kolegów z konspiracji. Jeden ze strażników Leon Aldag tak zeznawał:
„ (…) W maleńkim pomieszczeniu zobaczyłem młodego człowieka, znanego mi osobiście, o nazwisku Leszek Biały, który siedział zupełnie nago, rozebrany, na cemencie, gdzie była warstwa grubości 10 cm wody i wybite okno (w drzwiach), prowadzące na korytarz. Halewski dochodził do piwnicy co pewien czas do Białego i rozpytywał go, czy chce zeznawać, wyzywając go i lżąc. Kiedy Biały nic nie mówił, Halewski polecał polewać go wodą co pewien czas. Widziałem Białego w tym pomieszczeniu przez trzy kolejne dni, zawsze nagiego. Kiedy go widziałem ostatni raz w tym pomieszczeniu, to na moje wezwanie Biały już nie reagował”
Brutalne przesłuchania prowadzone przez Halewskiego, Szwagierczyka, Wątrobę i innych zakończyły życie „Jakuba” i „Bolesława”. 3 marca 1945 roku zostali zamęczeni na śmierć. Ich ciała zakopano we wspólnym dole na podwórzu Urzędu Bezpieczeństwa , w miejscu przeznaczonym na śmietnik.
Przez wiele lat rodzina próbowała się dowiedzieć o losy syna. Dopiero w 1956 , czasie rzekomej „odwilży”, niektórzy więźniowie odważyli się mówić i rodzina dowiedziała się o tragicznym losie „Jakuba”. Żaden czerwony oprawca nie został skazany, bo albo nastąpiło przedawnienie (1957), albo po 1989 roku kłamali, że więźniowie popełnili samobójstwo. Jedyna pozytywna rzecz była taka, że 22 lutego 1957 roku nastąpiła ekshumacja, chociaż od razu komuniści nie oddali szczątków Leszka. Ostateczny pochówek odbył się 22.02.1957 na cmentarzu komunalnym na Bielawkach przy ul. Stepowej (obecnie al. Kardynała Stefana Wyszyńskiego). Zwłoki, do dzisiaj nieznanego z imienia i nazwiska, „Bolesława” rodzina Leszka złożyła obok szczątków syna i brata.
Cześć i Chwała Bohaterom !!!
Adnotacja Autora: Napisałem na podstawie broszury „Leszek Biały „Jakub” (1919-1945)” Krzysztofa Osińskiego.
Leszek Biały ze swoją sympatią Jadwigą Derucką / archiwum rodzinne
Leszek Biały z siostrami: Aliną, Marią i Zuzaną / archiwum rodzinne
Pan Józef Żernicki Prezes Koła Pomorskiego ŚZŻAK przy grobie Leszka Białego
Tablica na mogile Leszka Białego
Na pogrzebie Leszka Białego bezpieka z ukrycia robiła zdjęcia żałobnikom / materiały IPN
Budynek (istnieje, obecnie szpital MSWiA), w którym zamordowano Leszka Białego.