11 lipca 2024 roku w 81 rocznicę Rzezi Wołyńskiej zorganizowaliśmy happening upamiętniający ofiary ukraińskiej zbrodni. Przede wszystkim Polaków bestialsko zamordowanych przez swoich sąsiadów. Ta ohydna zbrodnia była zaplanowanym i metodycznie realizowanym ludobójstwem narodu polskiego zamieszkującego województwa wschodniej Polski. Zbrodnia, która miała błogosławieństwo ukraińskich elit i kościoła. Zbrodnia, która nie ma kary, zadośćuczynienia i skruchy. Zbrodnia, za którą ukraina nie przeprosiła do dnia dzisiejszego.
Utwory muzyczne oraz okolicznościowy baner i rozdawane ulotki w ramach akcji informacyjnej, miały na celu zwrócić uwagę bydgoszczan na ten ważny i trudny okres w dziejach naszego państwa. Niezaprzeczalnym jest, że zbrodnia ta winna być oficjalnie potępiona i ukarana.
Polska dyplomacja winna prowadzić rozmowy z władzami Ukrainy w temacie spraw ważnych dla Polaków, które należy rozwiązać, aby myśleć o przyszłości sąsiedzkie stosunki. Konieczne jest doprowadzenie do tego aby strona ukraińska przyznała, że wydarzenia na Wołyniu (i nie tylko) były ludobójstwem i przeprosiła za haniebne czyny swoich przodków. Żeby umożliwiono prowadzenie nieograniczonych badań poszukiwawczych oraz upamiętnianie miejsc przesiąkniętych krwią niewinnych polskich ofiar rzezi wołyńskiej.
W latach 1939-1947 Polacy mieszkający w granicach przedwojennej Rzeczypospolitej Polskiej na Wołyniu, w Małopolsce Wschodniej (województwo lwowskie, tarnopolskie i stanisławowskie), a także w województwach lubelskim i poleskim, stali się ofiarami przepełnionej okrucieństwem zbrodni ludobójstwa popełnionej przez Ukraińców, członków Ukraińskiej Powstańczej Armii/Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (UPA/OUN), kierowanej przez Stepana Banderę. Zbrodniczą pomocą służyły inne formacje ukraińskie, w tym dywizja SS-Galizien. Ukraińcy, wzorem nazistowskich Niemiec, postanowili stworzyć grunt pod budowę przyszłego, własnego państwa poprzez eksterminację ludności niebędącej rdzennie ukraińską.
„KTO NIE UKRAINIEC NA UKRAIŃSKIEJ ZIEMI – TEMU ŚMIERĆ. HISTORYCZNYM NASZYM WROGOM – POLAKOM, WĘGROM I ŻYDOM – IM WSZYSTKIM ŚMIERĆ”
(fragment ulotki propagandowej OUN)
Do największych masowych mordów doszło w 1943 r. Zapoczątkował je w lutym atak na kolonię Parośla I na Wołyniu, w trakcie którego zginęło 173 Polaków. W okresie Wielkanocy zginęło około 1300 Polaków w co najmniej 57 miejscowościach. Apogeum zbrodni nastąpiło 11 lipca 1943 r., kiedy to ukraińscy nacjonaliści zaatakowali 99 polskich miejscowości. W czasie „krwawej niedzieli” mordowali Polaków również w kościołach, podczas mszy świętych.
Szacunki ofiar wśród ludności polskiej sięgają 130 tys. UPA z zaskoczenia spędzała ludność polską do jednego miejsca, okrążała ją i rozpoczynała rzeź. Polacy byli rozstrzeliwani, paleni żywcem, topieni w rzekach i studniach, zakłuwani nożami, masakrowani kolbami karabinów, rąbani siekierami. Ofiary wcześniej często poddawano bestialskim torturom, łamano im kości, wydłubywano oczy, ćwiartowano, obcinano piersi, obdzierano ze skóry, wiązano drutem kolczastym, wleczono końmi, gwałcono, a zwłoki profanowano.
Mordowano całe polskie rodziny, w sposób barbarzyński i odrażający
zabijając także dzieci i kobiety. Tak zwana przez Ukraińców „akcja
oczyszczania” objęła również rodziny polsko-ukraińskie. Wartościowe
rzeczy, bydło i żywność Ukraińcy zabierali. Zacierano wszelkie ślady
polskości, palono i równano z ziemią całe polskie wsie, domostwa,
dworki, kościoły, cmentarze, pomniki. Palono również miejsca
prowizorycznie usypanych, masowych grobów, by ukryć wszelkie ślady i
dowody ludobójstwa.
Wszelkie próby porozumienia wychodzące ze strony polskiej, w tym przedstawicieli Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich, kończyły się fiaskiem – albo do rozmów nie dochodziło w ogóle, albo Polacy byli podstępnie mordowani. Ukraińcom, którzy nie godzili się na okrutne zbrodnie i czynnie lub biernie pomagali Polakom, groziła śmierć. Mimo to wielu Polaków ocalało dzięki pomocy lub ostrzeżeniu przez Ukraińców o zbliżającym się pogromie.
Polacy bronili się przed wymordowaniem w różny sposób. Miesiącami
nocowali w lasach i piwnicach, by stworzyć wrażenie opustoszałej wioski i
nie dać się zaskoczyć w czasie snu. Schodzili się do wybranego
gospodarstwa i ustawiali warty. Przenosili się do większych
miejscowości. W styczniu 1943 r. zaczęli tworzyć placówki samoobrony
(polskie osiedla, w których bezpieczeństwa Polaków strzegły oddziały
samoobrony) i ośrodki (bazy) samoobrony, stworzone z zespołu polskich
wsi i kolonii związanego wspólnym systemem samoobrony. Miały one szansę
istnienia tylko w tych miejscowościach, w których ludność polska
stanowiła zdecydowaną większość. Brakowało w nich broni, amunicji i
ludzi z doświadczeniem wojskowym, gdyż większość ważniejszych
przedstawicieli lokalnych środowisk została w latach 1939-1941
zamordowana lub deportowana przez Sowietów w głąb ZSRS. Konspiracyjna
Armia Krajowa była nakierowana na walkę przeciwko Niemcom, mimo to jej
żołnierze należeli do organizatorów i dowódców placówek samoobrony. Bazy
samoobrony chroniły polskie rodziny zamieszkałe w okolicy i
przybywające do baz. Ośrodkom i placówkom udawało się utrzymać od
miesiąca do prawie roku.
Na Wołyniu w lipcu 1943 r. istniało ok. 100 polskich placówek – była to największa liczba działających jednocześnie punktów samoobrony. Do najsilniejszych należały: Przebraże (pod dowództwem Henryka Cybulskiego ps. „Harry”), Pańska Dolina, Huta Stara, Huta Stepańska-Wyrka, Zasmyki, Rożyszcze, Antonówka Szepelska, Bielin-Spaszczyzna, Jagodzin-Rymacze. W ośrodkach panowało przeludnienie (stanowiły schronienie nawet dla kilku tysięcy Polaków), złe warunki sanitarne i głód, lecz zapewniały to, co najcenniejsze – nadzieję na przetrwanie. Mimo heroicznej obrony tylko kilkanaście samoobron zdołało się utrzymać i doczekać do zajęcia Wołynia przez wojska sowieckie w 1944 r.
Desperackie odwety na Ukraińcach zdarzały się sporadycznie, a dowódcy samoobron polskich kierowali do Polaków zakazy ich dokonywania, w odróżnieniu od dowódców ukraińskich, którzy dążyli do całkowitej likwidacji Polaków i polskości na terenie, na którym chcieli stworzyć własne państwo.
Opustoszałe wioski na terenie Ukrainy do dziś pozostają niemym świadectwem zbrodni. Dziesiątki tysięcy ofiar nie mają godnego pochówku i upamiętnienia.
Opublikuj w mediach społecznościowych